środa, 8 czerwca 2016

Proraso Gel Riparatore – recenzja żelu na skaleczenia

Po długiej przerwie zaliczyłem ostatnio naprawdę solidne zacięcie. Wystarczyła chwila nieuwagi, aby brzytwa zostawiła po sobie krwawy ślad. Oczywiście taką pamiątkę można zdobyć również za pomocą maszynki z żyletką. W końcu chyba każdemu przytrafiają się zacięcia – zwykle są płytkie, ale czasem zdarzają się, tak jak w moim przypadku – głębsze.
Nasze działania mają na celu zmniejszenie krwawienia poprzez obkurczenie naczyń krwionośnych oraz przyśpieszenie powstawania zakrzepu. Czasem wystarczy przemyć skórę zimną wodą, aby krwawienie ustało.
Co robić z większymi krwawieniami? W moim przypadku zimna woda nie dała rady. Mogłem oczywiście po prostu ucisnąć ranę i poczekać kilka minut. Być może takie rozwiązanie byłoby właśnie najlepsze. Zdecydowałem się jednak sięgnąć po Proraso Gel Riparatore – preparat stworzony specjalnie z myślą o tamowaniu drobnych krwawień.

Opakowanie i postać

Ponieważ produkt nie jest przeznaczony do tamowania krwawienia z rany po urwaniu nogi, więc plastikowa, zakręcana tubka jest malutka, ale i tak wystarczy na wiele lat używania. Jak niemal wszystkie produkty marki Proraso, tubka zapakowana jest w estetycznie zaprojektowane, kartonowe pudełko.

W tubie znajduje się dość rzadki, przezroczysty żel.

Użycie

Najpierw ranę i jej okolice oczyściłem Octaniseptem. Następnie małą ilość żelu naniosłem na zranienie i przytrzymałem palcem przez ok. 20 sekund. Niestety, po chwili okazało się, że krwawienie nie ustało. Ponownie ucisnąłem ranę, aby choć na chwilę zmniejszyć ciśnienie krwi w pobliżu rany i szybko nałożyłem kolejną porcję żelu. Tym razem było dużo lepiej i krwawienie ustało. Tutaj uwaga: Nie należy przesadzać z ilością preparatu, ponieważ zamieni się on w białą, stałą substancję i będzie bardzo widoczny.
Aktywnym składnikiem żelu jest ałun, a fizyczny opatrunek tworzy zawarty  żel silikonowy. W zależności od wielkości zranienia, ciśnienia tętniczego oraz krzepliwości krwi, krwawienie wcześnie czy później ustanie. Żel Proraso jest zdecydowanie bardziej skuteczny niż zwyczajna kostka ałunu. Po pewnym czasie żel sam z siebie wykrusza się.

Metody alternatywne

Jeżeli nie mamy pod ręką żelu na skaleczenia Proraso, można spróbować zatamować krwawienie innymi metodami:
  • przyłożyć kostkę lodu, która efektywniej niż zimna woda schładza skaleczone miejsce, powodując obkurczanie naczyń krwionośnych;
  • przetrzeć skaleczenie ałunem, który nie tylko tamuje krwawienia, ale ma działanie antyseptyczne;
  • posmarować, a jeszcze lepiej przyłożyć wacik nasączony wyciągiem z oczaru wirginijskiego, który poza właściwościami ściągającymi (zmniejszającymi krwawienia) działa przeciwbakteryjnie, przeciwzapalnie i przyśpiesza gojenie się ran;
  • przycisnąć palcem skaleczone miejsce przez ok. 1 minutę;
  • posmarować ranę kroplami do oczu, np. Visine lub Berberil, zawierającymi chlorowodorek tetryzoliny – substancję zwężającą naczynia krwionośne;
  • zastosować preparat na katar np. Oxalin, Afrin, Otrivin, Xylometazolin, zawierający tak samo jak krople do oczu, substancję obkurczającą naczynia krwionośne – w tym przypadku chlorowodorek oksymetazoliny lub chlorowodorek ksylometazoliny.
Nie ma problemu, a nawet jest wskazane, by metody te stosować łącznie.
W przypadku większych zacięć, już po zatamowaniu krwawienia, można zastosować:
  • nowoczesny, niemal niewidoczny opatrunek 3M Nexcare, w postaci kropli lub sprayu;
  • użyć plastrów do zaopatrywania ran 3M Steri Strip;
  • profesjonalny środek do tamowania krwawień QuikClot (to żart, oczywiście).
Tak na marginesie musze dodać, że 3M to świetna firma. Chyba nigdy się nie zdarzyło, abym nie był zadowolony z użycia ich produktów.

Dostępność i cena
Stacjonarnie w Polsce nigdzie recenzowanego produktu nie widziałem. Na szczęście, bez najmniejszego problemu można go kupić w wielu sklepach internetowych. W Saluti.pl 10-militrowa tubka kosztuje 9 zł.

Podsumowanie i ocena

Żel na skaleczenia Proraso Gel Riparatore jest nieodzownym wyposażeniem każdej łazienki – nie tylko męskiej. Preparat jest bardzo prosty w użyciu i skuteczny w przypadku drobnych zacięć. Świetny produkt. Polecam!
Źródło: http://geekhub.pl/?p=2545


piątek, 5 lutego 2016

Recenzja balsamu - Intesa Pour Homme After Shave Collagene Marino

Producentem recenzowanego produktu jest włoska firma Mirato.

Opakowanie i postać

Nawilżający balsam po goleniu Intesa konfekcjonowany jest identycznie jak recenzowany wcześniej balsam przeciwzmarszczkowy. Jedyna różnica to biały, a nie czarny dozownik (pompka). Odmierzana porcja również jest taka sama. Jedno naciśnięcie powoduje wyciśnięcie 0,6-gramowej porcji.

Preparat ma postać białym, półprzezroczystego, łatwego do rozprowadzenia żelu.

Zapach

Testowany produkt pachnie identycznie jak recenzowany wcześniej alkoholowy balsam Intesa Anti-Wrinkle After Shave Balm. To klasyczna, kolońska, cytrusowo-drzewna, bardzo intensywna kompozycja, która wyczuwalna jest jeszcze 3 godziny po aplikacji. Ponieważ nie jest to zapach w moim stylu, nie mam ani jednej wody toaletowej, z którą idealnie by się on komponował. Do włoskiego aromatu można się przyzwyczaić, ale mając za sobą najpierw testowanie balsamu alkoholowego, a później bezalkoholowego, mogę stwierdzić, że zmęczony jestem tymi kolońskimi klimatami. Nic tu finezji. To drwalsko-siermiężny, ostry aromat, którym również i moja żona nie była zachwycona. Zaznaczam jednak, że osoby odnajdujące się w kompozycjach typu Wars, Floid, Tabak, nie będą zawiedzione.

Skład

Recenzowany produkt ma krótszą listę składników od balsamu na bazie alkoholu.
Listę składników otwiera oczywiście woda, za którą podążają: gliceryna, olej kukurydziany, PEG-7 monogliceryd kokosowy (detergent, emulgator), cyklopentasiloksan (emolient), mieszanina monoglicerydów oleju kokosowego (emolient), alfa-bisabolol (działanie antyseptyczne, łagodzące), hydrolizat kolagenu (kondycjonuje skórę, humektant), olej z kiełków pszenicy.
Kompozycję zapachową tworzy rekordowa lista: mieszanina substancji aromatycznych (Parfum), aldehyd heksylocynamonowy (zapach jaśminu), cytronellol (róża i geranium), linalol (konwalia), alpha-isomethyl ionone (zapach fiołkowo-roślinno-drzewny), hydroksycytronellal (konwalia), limonen (skórka cytrynowa), farnesol (konwalia), geraniol (pelargonia), salicylan benzylu (kwiatowy, balsamiczny), Lyral (lilia, fiołek, cytryna), Lilial (zapach lilii), kumaryna (zapach ściętej trawy), wyciąg z mąklika otrębiastego, cytral (zapach cytryny), alkohol benzylowy (jaśmin), benzoesan benzylu (słodki, balsamiczny), eugenol (goździki).
Lista substancji pomocniczych, konserwujących i stabilizujących również jest bardzo długa. Mamy tu kopolimer kwasu akrylowego i alkilometakrylanu o długości łańcucha C12-22 (emulgator, stabilizator), octan tokoferylu (antyoksydant i naturalny konserwant), glikol propylenowy (humektant, wiążę wodę, wspomaga konserwowanie), karbomer (zagęstnik), mirystynian izopropylu (plastyfikator, wzmaga poślizg), butylohydroksytoluen (przeciwutleniacz), wodorotlenek sodu (regulator kwasowości), fenoksyetanol (konserwant), DMDM Hydantoin (konserwant) oraz komplet parabenów: metyloparaben, etyloparaben, propyloparaben i butyloparaben.
Jak widać, substancji pielęgnujących skórę nie ma wiele. Za to konserwantów, stabilizatorów i aromatów jest tu od groma. Nie wygląda to najlepiej.
Skład zgodnie z INCI: Aqua, Glycerin, Parfum, Zea Mays Germ Oil, PEG-7 Glycerin Cocoate, Cyclopentasiloxane, Cocoglycerides, Bisabolol, Hydrolyzed Collagen, Triticum Vulgare Germ Oil, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Tocopheryl Acetate, Propylene Glycol, Carbomer, Isopropyl Myristate, BHT, Sodium Hydroxide, Hexyl Cinnamal, Citronellol, Linalool, Alpha-Isomethyl Ionone, Hydroxycitronellal, Limonene, Farnesol, Geraniol, Benzyl Salicylate, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Buthylphenyl Methylpropional, Coumarin, Evernia Furfuracea Extract, Citral, Benzyl Alkohol, Benzyl Benzoate, Eugenol, Phenoxyethanol, DMDM Hydantoin, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben.

Właściwości

Właściwą dla mnie ilością preparatu to 1,2 grama, co odpowiada dwum naciśnięciom pompki. Po naniesieniu balsamu na skórę twarzy czuć pieczenie. Nie jest ono oczywiście tak silne jak w przypadku wody po goleniu lub alkoholowego balsamu, ale wrażenie jest zdecydowanie odczuwalne. Preparat bardzo szybko wchłania się i dosłownie po minucie powierzchnia skóry nie jest już wilgotna, ale jedynie nawilżona. Warstwa emolientów daje o sobie znać delikatnie połyskującą, ale nie tłustą powierzchnią. Nie mam wrażenia, aby preparat łagodził skórę po goleniu. Działanie nawilżające i natłuszczające również jest bardzo umiarkowane.

Latem recenzowany balsam może zakończyć pielęgnację skóry po goleniu. Zimą i w chłodne dni, nawilżające i natłuszczające działanie preparatu nie jest wystarczające.
Po dłuższym użytkowaniu balsamu Intesa Protective After Shave Balm mogę stwierdzić, że nie dopuścił on do powstania jakiejkolwiek infekcji naskórka, nie dorobiłem się również zaskórnika. Preparat nie wywołał reakcji alergicznej ani nie spowodował podrażnień.

Dostępność i cena

W drogeriach do których od czasu do czasu wstępuje nie znalazłem testowanego balsamu. W Douglasie można go kupić za 32,90 zł. W Saluti.pl produkt sprzedawany jest za 16,50 zł. To świetna cena! Zakładając zużycie na poziomie 1,2 g, pielęgnacja skóry po goleniu kosztuje 0,20 zł.